sobota, 19 grudnia 2015

Czerń i miedź na powiece

Witajcie!
Z tej strony Patrycja. Przygotowałam makijaż, który na żywo jest intensywniejszy niż na zdjęciach, ale próbowałam w jak największym stopniu oddać na zdjęciach realne kolory. Dominującymi na oczach kolorami są: chłodna miedź i czerń. Lista wszystkich użytych kosmetyków znajduje się pod notką. 





Na twarzy mam już podkład, puder i korektor. Delikatnie uzupełniłam brwi i dokładnie przypudrowałam powieki oraz obszar pod brwiami. W przypadku tego makijażu bazę stanowić będzie miedziany cień, więc zrezygnowałam z nakładania innej, neutralnej. Na tak przygotowanej powiece możemy pracować już cieniami. 











Przyklejam plasterek, pod odpowiednim kątem. Moim zdaniem, najlepsze ,,ustawienie'' uzyskamy gdy potraktujemy plaster jak przedłużenie linii dolnej powieki. Dzięki niemu uzyskam efekt kociego oka. Po odklejeniu powstanie bardzo wyrazista i ostra krawędź.  











Nakładam miedziany cień za pomocą palca. Przy wewnętrznym kąciku posiłkuje się precyzyjnym pędzelkiem. Aplikuję go na całą powiekę ruchomą i rozcieram delikatnie nad załamanie. Staram się bardzo dokładnie nałożyć go przy plasterku, bo od tego zależy, czy po odklejeniu linia będzie ostra. 

CIEŃ: MAYBELLINE, kolor ON AND ON BRONZE nr 35










W zewnętrznym kąciku dokładnie ,,wciskam'' czarny cień przy plasterku. Następnie rozcieram go od zewnątrz do wewnątrz. Robię to mniej więcej do połowy powieki. Pracuję cieniem tak długo, aż uzyskam idealne przejście między dwoma kolorami. Puchatym, lekko spiczastym pędzelkiem, rozcieram czarny cień w załamaniu i tuż ponad nim. Aby pozbyć się ostrej krawędzi ponad załamaniem, na czysty pędzelek nabieram jasnego, cielistego cienia i rozcieram nim tę granicę. 
W moim przypadku czarny cień pochodzi z paletki SLEEK ULTRA MATTS V.2










Tak prezentuje się oko po odklejeniu plastra. Jeżeli efekt jest zadowalający i nic nie wymaga poprawek, przechodzę do makijażu dolnej powieki, a na koniec tuszuję rzęsy. 

                                                                                          

 Dolną powiekę umalowałam przy pomocy precyzyjnego, skośnego pędzelka. Użyłam tego samego czarnego cienia. 







1. Podkład Rimmel Stay Matte 103 TRUE IVORY
2. Puder KOBO Proffesional MATT POWDER
3. Róż Lovely Oh Oh Blusher
4. Korektor Eveline Art Scenic 

1. Kredka Wibo Long Lasting Liner
2. Cień Maybelline Color Tattoo 24 HR 35 On and on Bronze
3. Czarny cień: paletka SLEEK ULTRA MATTS V2
4. Szminka: paletka SLEEK HAVANA
5. Tusz Lovely Curling Pump Up mascara

środa, 16 grudnia 2015

Sztuczne rzęsy

Hej!
Z tej strony Ada, dzisiejsza notka jest o sztucznych rzęsach. Kiedyś kilka razy przedłużałam je u kosmetyczki, ale zabiegi te bardzo pogorszyły stan moich naturalnych rzęs. Zdecydowanie bardziej wolę te, które mogę sama przykleić.
Używałam już wielu, min. tych, które możemy dostać za grosze w chińskich sklepach, jednak są one jednorazowego użytku. Zauważyłam, że dużo lepiej sprawdzają się te trochę droższe konkretnych firm.
Pokażę Wam rzęsy firmy Ardell. Wykonane są z naturalnego włosia i są na silikonowym pasku. Są to najlepsze i najwygodniejsze rzęsy jakie miałam.
Rzęsy Ardell dobrze się trzymają, łatwo się je przykleja oraz zapominam o tym, że je mam, dodatkowo dają bardzo ładny, naturalny efekt. Ja mam te demi wispies, jednak na rynku jest dostępnych kilka innych w tym również kępki. 


Zawsze po kupnie przycinam lekko rzęsy, dopasowuje je do oka, dają wtedy wyglądają naturalniej i nie dają efektu obciążonych oczu.
Przed przyklejeniem tuszuję rzęsy, po to aby miały podobny odcień do tych sztucznych.
Rzęsy przyklejam klejem Duo, jest niezastąpiony. Po zaschnięciu jest bezbarwny, bardzo dobrze trzyma rzęsy, nie podrażnia. Nigdy nie zdarzyło mi się żeby odkleiły się w trakcie noszenia, niestety nie mogę tego samego powiedzieć o klejach, które są dołączane do rzęs.


Na rzęsy nakładam niewielką ilość kleju. Skupiam się najbardziej na końcach, bo je najtrudniej przykleić oraz najszybciej mogą się odkleić. Przed przyklejeniem odczekuję 30 sekund.
Rzęsy nakładam na powiekę pęsetą, ale można to zrobić również rękoma. Następnie lekko dociskam palcem najbliżej moich naturalnych rzęs. Najtrudniej jest przykleić końcówki. Potem rozczesuję je spiralką.



Po przyklejeniu robię kreskę eyelinerem, dzięki temu mogę zakryć klej.






Zdejmuje się je dość łatwo, wystarczy namoczyć wacik np. płynem micelarnym i lekko oderwać.
Rzęsy czyszczę płynem micelarnym oraz szczotkuję je spiralą.

Są wielorazowego użytku, dlatego dużo bardziej opłacają się od tych za kilka złotych kupionych na aliespress lub w chińskich marketach. Warto pamiętać o regularnym czyszczeniu ich, wtedy posłużą nam dłużej. 


Rzęsy Ardell demi wispies: Klik
Klej DUO: Klik

piątek, 11 grudnia 2015

Rana

Cześć!
Z tej strony Patrycja. Dzisiejszy wpis dotyczy charakteryzacji. Na twarzy mojej modelki stworzyłam ranę.

Charakteryzacja powstała przy użyciu tych kosmetyków:


  • Do miseczki wlewamy odrobinę płynnego lateksu. Następnie nakładamy go na twarz - od was zależy w jaki sposób to zrobicie. Moim zdaniem najwygodniej jest aplikować go palcami, ale równie dobrze można zrobić to pędzelkiem.
  • Na mokry lateks przyklejamy rozwarstwioną chusteczkę higieniczną. Należy ją nieregularnie porozrywać - rana będzie wyglądała realistycznie. 
  • Jeśli chcemy uzyskać grubszą lub mocniej zmarszczoną strukturę nakładamy kolejną warstwę lateksu i kolejną warstwę chusteczek aż do uzyskania wymarzonego efektu.
  • Zarówno twarz jak i nałożone chusteczki dokładnie pokrywamy podkładem.
  • W tym momencie pokrywamy obszar rany cieniami/pigmentami. Użyłam bordowego i czerwonego pigmentu oraz fioletowego i czarnego cienia.
  • Imitacją krwi jest barwnik spożywczy. Nie rozrzedzałam go  bo jego konsystencja była idealna.



















środa, 9 grudnia 2015

Moja pielęgnacja włosów

Hej!
Dzisiejszy post jest o pielęgnacji włosów. Przykuwam do tego dużą uwagę, dlatego chcę pokazać Wam kilka kosmetyków wartych polecenia. Metodą prób i błędów znalazłam kilka produktów, których używam od jakiegoś czasu. Staram się zrekompensować moim włosom to, że są poddawane farbowaniu oraz fakt, że były kiedyś dość często prostowane. Na chwilę obecną nie kręcę ich, nie prostuję, jedyne co robię to suszę je po umyciu.


Moim ulubionym szamponem jest ten bananowy Kallosa. Wzmacnia włosy, nie plącze ich, ma piękny zapach, jest wydajny, nie obciąża włosów. Jedynym minusem jest niepraktyczne otwarcie, dużo wygodniejsza byłaby pompka.
Kolejnym produktem  jaki chcę Wam polecić jest maska algowa również Kallosa. Bez wątpienia mogę przyznać, że jest to najlepsza maska jaką miałam, używam jej co drugie mycie. Moim problemem od zawsze były przesuszone włosy, dzięki tej masce są odżywione, wygładzone, nawilżone i miękkie. Kolejnym plusem jest niska cena jak na tak duże opakowanie. Czasami używam masek z BIOVAXU, jednak na moich włosach lepiej sprawdza się maska, o której wspominałam powyżej.



Co jakiś czas moje włosy poddaję zabiegowi olejowania. Dobrze sprawdza się olej kokosowy, dzięki niemu moje włosy są odżywione, nadaje im to również blasku. Olej nakładam przed umyciem na jakieś pół godziny, ponieważ nie chcę ich obciążać. Zawsze staram się jak najdokładniej zmyć olej. Dużym plusem oleju kokosowego jest to, że nie tylko na włosach sprawuje się tak dobrze. Używam go również od czasu do czasu jako balsam, nawilżam nim skórki wokół paznokci. Można nim również zmywać makijaż, dobrze sprawdzi się też w kuchni. 

Po umyciu na wilgotne włosy nakładam olejek arganowy, stosuję go na przemian z kremem do włosów Pantene, z tym że krem należy nakładać na suche włosy. Oba produkty dobrze je nawilżają i wygładzają. 

Piankę do włosów odświeżającą kolor mam od niedawna, ponieważ dostałam ją wraz z listopadowym wydaniem beglossy. Po tym produkcie spodziewałam się trochę innego efektu. Nakładam go przede wszystkim na odrosty, ale również po całości by wyrównać kolor. Jednak po piance odświeżającej kolor oczekuję większej intensywności. Kosmetyk ten jest łatwy w użyciu, trochę ukrywa odrosty.


Po umyciu zawsze używam odżywki do włosów, wyjątkowo lubię te z Nivea. 
Włosy rozczesuję szczotką Tangle Teezer, która ich nie wyrywa, na pewno każda z Was je zna, są one bestsellerem wśród szczotek. 
Po umyciu czasami stosuję odżywkę w sprayu Hair Repair Kallosa, jednak nie używam jej zbyt często, bo nie zauważyłam spektakularnych efektów.




fot.Daniel Walczak


Odżywka w sprayu Hair Repair Kallos:  Klik
Maska algowa Kallos:  Klik
Szampon bananowy Kallos: Klik
Krem Pantene: Rossmann
Olejek arganowy Isana: Rossmann
Olej kokosowy: Klik
Pianka odświeżająca kolor Syoss: Klik
Maski BIOVAX: Klik

niedziela, 6 grudnia 2015

Kontrasty



Cześć!
Na początku zawsze wypada się przedstawić, więc... mam na imię Patrycja i studiuję filologię polską. Moje zainteresowania wiążą się z polonistyką oraz wizażem i charakteryzacją. Współtworzenie bloga pozwoli mi pokazać ,,kawałek’’ tego co fascynuje mnie najbardziej – będą to głównie wykonane przeze mnie makijaże i charakteryzacje. Daleko mi do profesjonalizmu, ale systematyczne próby pomagają mi się doskonalić. Na tę chwilę ode mnie to wszystko, a teraz przekazuję ,,głos’’ drugiej twórczyni bloga.



Z tej strony współtwórczyni bloga. Jestem Ada, studiuję finanse i rachunkowość. Makijażem zainteresowałam się niedawno, dzięki mojej współlokatorce, która wypowiadała się powyżej. Dopiero się uczę, ale chciałabym podzielić się z Wami tym co już potrafię. Moje wpisy w dużej mierze będą dotyczyły pielęgnacji, bo jest to dla mnie bardzo ważny aspekt. Interesuję się również modą, więc od czasu do czasu możecie spodziewać się notki o takiej tematyce.


Nazwa bloga nie jest przypadkowa. Różnimy się niemal pod każdym względem, ale mimo wszystko dobrze się dogadujemy czego efektem jest rozpoczęcie wspólnej pracy nad tym projektem. Pozdrawiamy!





fot. Daniel Walczak